skoro jutro Tłusty Czwartek to czas pofaworkować. to całkiem proste. na dość duży "wulkan z faworków" trzeba:
- 4 żółtka
- 0,25 kg mąki
- mniej niż 1/4 kostki masła
- 3 łyżki kwaśnej śmietany
- 1 łyżka wódki - użyłam solidnej palinki
ja smażyłam faworki na Plancie, zużyłam 2 kostki. zapachu smalcu bym nie przeżyła. do posypania cukier puder.
jestem leniem. ciasto na faworki zagniótł za mnie malakser. zrobił bziuuuut i po chwili miałam ciasto, które lekko wyrobiłam. potem uzbroiłam się w wałek i spuściłam ciastu manto. 100 uderzeń wałka. następnie kulę ciasta owinęłam w worek foliowy i... zakopałam w minizaspie śniegowej na balkonie na ok. godzinę
odrywałam kawałki ciasta, wałkowałam cieniutko, wycinałam faworki.
w głębokiej patelni rozgrzałam plantę, wrzuciłam kawałek ziemniaka i jak zaczął skwierczeć to wrzucałam stopniowo ciastka i smażyłam na złoto. odsączałam na ręczniku paierowym. i posypywałam cukrem pudrem.
:)
OdpowiedzUsuńmoja babcia wyrabiała ciasto tłuczkiem. który zresztą odziedziczyłam. na razie walczę z doktoratem, więc nie w głowie mi robienie słodkości, ale wiem, że jeszcze go wykorzystam :)
Lubię faworki, ale ja tu nie po nie przyszłam. ;) Podziękować chcę za to, że podzieliłaś się kiedyś przepisem na cebularze. :) Dziękuje więc i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń