ten keks jest wielki. serio. z mojego przepisu wychodzi blaszka ciasta o długości 40 cm. co, jak na nasze możliwości jest normą.
zacznę od naczyń. trzeba mieć:
- jedną z największych misek do sałatki na bakalie
- malakser z nożem do ucierania
- miskę do ubijania białek
- mikser z nasadkami do ubijania
- 2 miseczki do oddzielania żółtek od białek
- długa keksówka - 40 cm
- papier do pieczenia
zaczynamy od wyjęcia masła z lodówki, bo musi być miękkie. następnie wykładamy keksówkę papierem i zabieramy się za bakalie.
do miski do sałatki wrzucamy:
- 10 dkg rodzynek (można więcej)
- 10 dkg orzechów włoskich połamanych
- 10 dkg orzechów laskowych (można je uprzednio podprażyć i zdjąć łupinki, przez ocieranie)
- 10 dkg migdałów (opcjonalnie połamać)
- 1 opakowanie smażonej skórki z pomarańczy
- 20 posiekanych daktyli
- 10 posiekanych fig
- 20 posiekanych moreli
- 20 posiekanych śliwek
wszystko dokładnie mieszamy i posypujemy 2 łyżkami mąki ziemniaczanej
a teraz ciasto:
- 1 kostka masła
- 5 jajek - oddzielić żółtka od białek
- 0,5 szklanki cukru w miarę miałkiego
- 1,5 szklanki mąki
- odrobina cukru waniliowego
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- 3 krople zapachu rumowego
- 2 łyżeczki soku z cytryny
przygotować malakser. włożyć miękkie masło posiekane w kostkę grubą, pomieszać trochę, dodawać żółtka i cukier + aromaty (cukier waniliowy + zapach) i wyrabiać, aż się zrobi puszysta masa.
włączyć piekarnik i nagrzewać go do 180-200 stopni.
dodać połowę mąki i wyrobić, a następnie wsypać proszek do pieczenia i wlać na niego sok z cytryny. malakserować i dodawać mąkę, aż się zrobi gęsta masa, taka, że będą zostawały ślady po nożu malaksera.
w dość dużej misce ubić białka z odrobiną soli. do ubitych białek dodawać delikatnie ciasto (mądre książki każą dodawać białko do ciasta, ale mi się nie chce brudzić kolejnej misy). masę ciastowo-białkową wlać na bakalie i od serca wymieszać. wlać do formy i piec do "suchego patyczka".
keks ma pewną zaletę, że nawet jak się zeschnie jest smaczny. dlatego też robię go dużo.
Heh, u mnie w domu też zawsze robimy ciasto na blachę 40 cm :) na mniejszą nie ma sensu. Tylko zawsze muszę podawajać składniki ;) A moja mama (to ona jest specjalistką od klasycznych keksów) w tym roku na święta upiekła takich keksów 3... Dopiero dziś skończyliśmy je jeść! :) Ale takie "dojrzalsze", nawet jeśli już nieco podeschnięte, też są dobre :) pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do siebie!
OdpowiedzUsuńJa też robię keks tej wielkości... Ale z ciasta drożdżowego. Twój wygląda bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńO matuchno moja.... Brak mi słów...... ależ coś przepysznego to jest....... auć ;)
OdpowiedzUsuńPrzepyszny wychodzi ten keks :) robiłam go w tamtym roku na Święta Wielkanocne i w tym też zrobię :) aaa to było pierwsze ciasto jakie mi się udało hyhy i od tej pory wychodzą inne :)
OdpowiedzUsuń